George |
Wysłany: Pon 9:38, 11 Sie 2008 Temat postu: Wdzięczność, albo jej brak... |
|
Zacznę może od tego, że za uczynek, który ma być bezinteresowny nie powinno się oczekiwać nic w zamian. Choć tak do końca nie jest. Na jakąś wdzięczność po cichutko jednak liczymy. Nie jest to jednak nic materialnego, po prostu zwykłe docenienie tego, że poświęciło się swój własny czas, że zrobiło się coś dla kogoś, że chciało się temu komuś pomóc, czy też sprawić jakoś przyjemność. Dlatego moim zdaniem nie jest grzechem oczekiwać na zwykłe słowa podziękowania, na zwykły uśmiech, na jakikolwiek gest, który mógłby świadczyć o tym, że ten włożony niejako wysiłek został jakoś dostrzeżony...
Najgroźniejszy może tu być "wyzysk": jeżeli ktoś przyzwyczai się do Naszej pomocy, jeżeli wie, że zawsze możemy pomóc i wykorzystuje to ponad miarę, jednocześnie (co ważne) przestając dostrzegać tego, że poświęcamy swój własny czas dla tego kogoś...
Ja sam lubię pomagać ludziom i jeśli jestem w stanie, to staram się to robić najlepiej, jak potrafię. Dzięki temu niejako mogę poczuć się komuś potrzebnym, zwłaszcza jeśli ten ktoś dostrzega i docenia moje poświęcenie, wysiłek, chęć pomocy... |
|